Publiczność w dalekiej Japonii zapatrzona w fal-bany cygańskich sukien i żywiołowo reagująca na rytm wystukiwany obcasami tancerek flamenco. Albo wymagająca amerykańska elita wycierająca oczy po koncercie fado. Takie obrazki nikogo już nie dziwią. Podobnie jak wyrastające niczym grzyby po deszczu szkoły tańca flamenco w Polsce i w Rosji.
Prawie każdy naród ma swoja muzykę ludową. I prawie każda europejska muzyka ludowa miała w XX wieku swoje pięć minut. Przykładem rozpowszechniona przez Gorana Bregovicia muzyka jugosłowiańska. Jednak moda na Bałkany szybko minęła. Podobnie jak wcześniej fascynacja muzyką Irlandii, a jeszcze wcześniej folklorem Rosji. Tymczasem zauroczenie hiszpańskim flamenco i portugalskim fado trwa. Fachowcy dopatrują się przyczyn tego zjawiska w elastyczności obu tradycji muzycznych, które bardzo się ostatnio zmieniły i przemawiają także do tych, którzy w zasadzie nie lubią słuchać muzyki ludowej. Nawet w Hiszpanii częściej od tradycyjnego puro flamenco gra się tzw. nuevo flamenco, czyli muzykę zmieszaną z elementami jazzu, rytmami latynoskimi, a nawet rock’n’rollcm. To właśnie dzięki nurtowi nuevo miliony ludzi na całym świecie rozsmakowały się we flamenco i teraz umieją już słuchać także pieśni tradycyjnych. Podobnie jest z fado. Kiedyś śpiewakom akompaniowano prawie wyłącznie na 12-strunowych gitarach. Dziś dozwolone jest także pianino, a nawet akordeon!