Charakterystycznym przejawem europejskiej szarmanckości jest typowe dla Polaków całowanie kobiet w rękę. Choć jest na ogól wyrazem szacunku, wiele pań w Polsce uważa ten zwyczaj za relikt z czasów dyskryminacji kobiet. Dyskryminacji, która w Europie ma, niestety, długą historię. Już w starożytnej Grecji panie nie cieszyły się estymą. Arystoteles wierzył, że nie są zdolne do racjonalnego myślenia. Średniowiecze niewiele zmieniło. Wprawdzie opiewano w literaturze damy serca rycerzy wyruszających na wojnę, ale rzeczywistość nie była taka różowa. W okresie wypraw krzyżowych upowszechnił się pas cnoty, wkładany niewiastom pod nieobecność męża. A kobiety niepokorne palono na stosach jako czarownice. Pierwsze ruchy feministyczne pojawiły się dopiero po rewolucji francuskiej. Zanim jednak kobietom udało się uzyskać to, o co walczyły, czyli m.in. prawa wyborcze, minęło sporo czasu. Pierwsza pozwoliła kobietom iść do urn Finlandia – w 1906 roku. Ale np. w Szwajcarii nastąpiło to dopiero w roku 1971. Za wielkich zwolenników równouprawnienia usiłowali uchodzić radzieccy komuniści. Upowszechnił się wizerunek kobiety pracującej: traktorzystki, robotnicy, ale także żołnierki czy komisarza NKWD. W rzeczywistości jednak miliony radzieckich kobiet traktowano źle. I, co gorsza, nadal tak bywa. Tysiące Rosjanek ginie z rąk swoich mężów i kochanków. Ale za to 8 marca obchodzi się hucznie